wtorek, 5 lutego 2013

Chapter 1.


Z racji tego, że nie mam weny na tamtą opowiadanie, zaczęłam nowe.
przepraszam, ale jak natchnie mnie wena to obiecuje, że dokończe tamto :D
a na teraz  pierwszy rozdział nowego :D 






- Bieber! Wstawaj! – krzyczał Jerremy.
Ja pieprze, znowu szkoła. Chyba spałem jakieś 2, góra 3 godziny.
- Bieber! – darł się dalej.
- Cholera! Daj mi pospać – zakryłem się ponownie poduszką.
- Bieber, bo moja cierpliwość się kończy – powiedział zły – widze cie za 5 minut na dole.
- Pieprz się! – wkurzony do granic możliwości walnąłem w ściane.
Syknąłem z bólu. Jak oni mogą budzić mnie o 7 nad ranem? Przecież to jeszcze noc. Niechętnie podniosłem głowe, oglądając, czy ktoś jeszcze jest. Wyszli. Ponownie położyłem się na łóżku.
- 3 minuty Bieber! – usłyszałem donośny głos Jerrego.
Znowu wstałem, rozejrzałem się, ale za cholere nie chciało mi się wstawać. Poszedłem do łazienki i szybko się ubrałem. Czarne rurki, biały podkoszulek i jest dobrze. Ostatni raz rzuciłem piłką do kosza i zamknąłem drzwi. Jak zawsze powitał mnie sarkazm Antoniego.
- O śpiąca królewna wstała – zaśmiał się.
- O zamknij się – warknąłem.
- Czeka nas jeszcze robota – oznajmił Peter, nalewając soku.
- Dzięki. Ale na mnie dziś nie liczcie – usiadłem na blacie.
- Stary, akurat to twoja działka – odezwał się Danny, przewodniczący.
Danny, on tym wszystko kontroluje. Jest hmmm można powiedzieć władcą, otóż na jestem z nim prawie na równi, ale nie całkiem. To on mnie wychował, kiedy rodzice zginęli. Miałem zaledwie 2 lata. Nie wiedziałem co się dzieje. To działo się za szybko. Ogień, krew, woda. Ten strzał, ta kula. Byłem z nimi w środku, prawie zginąłem, ale Danny właśnie mnie uratował. Od teraz jestem jednym z nich. Jestem jak maszyna do zabijania. Tego mnie nauczono i tego będę się trzymał.
- Wiesz? Czasami mam cie dość – syknąłem zły.
- Wzajemnie Bieber, wzajemnie – zaśmiał się gardłowo.
- Pamiętaj, że nie tylko ty tu rządzisz – wyjąłem pistolet, bawiąc się nim w ręku.
- Ohoh masz pistolet, masz władzę – zaśmiał się Antoni.
Przyłożyłem mu pistolet do skroni.
- Tak i właśnie ten pistolet może cię zabić – uśmiechnąłem się szyderczo.
- Dobra, już, spokojnie – odepchnął mnie.
- Masz – rzucił we mnie dokumentami Danny.
- Co to?
- Masz ją obserwować – usiadł przy stole – Chodzi z tobą do szkoły, wiec masz ułatwienie – zaśmiał się.
- Ale po co to wszystko? – spytałem zdezorientowany.
Czy tylko ja o tym nie wiem?
- Wiedzieliśmy ? – spojrzałem po wszystkich po kolei.
- No wielkie dzięki – powiedziałem zły.
- Wczoraj wróciłem późno, więc cie nie zatrzymywałem.
- Dobra, dobra. Ja lece –spojrzałem na zegarem – Aby spóźnić się do szkoły.
- Popraw się troche – zaśmiał się Jerremy.
- A ty chyba dawno nie dostałeś kulką w łeb.
Założyłem skórzaną kurtkę i wszedłem do garażu. Odsłoniłem swojego mustanga, lekko przecierając. Moja miłość. Ten opancerzony samochód nie raz mnie uratował Wsiadłem i zacząłem przeglądać dokumenty. Dalej nie wiedziałem o co chodzi. Dziewczyna, w moim wieku. Na początku przeszło mi przez myśl, że chcą mnie ze swatać, ale to niemożliwe. Dobrze wiedzą, że w nią nie wierze. Zobaczyłem zdjęcie. Dziewczyna, brązowe długie włosy o zielonych oczach. I co? Na nią musze ciągle patrzeć? A co, ja jakiś adorator? Nie kurwa, więc po co. Dobra, robota to robota. Włączyłem silnik i wyjechałem. Nuciłem sobie nutę, której wgl nie kojarzyłem. Skupiłem się na drodze. Westchnąłem, gdy zauważyłem budynek szkoły. No zabiłbym najchętniej. Zaparkowałem na moim stałym miejscu i wysiadłem. Nikt nie wie, czym się zajmuje na co dzień. I niech tak zostanie. Jak to mówią, jestem najprzystojniejszy w całej szkole. Wiem, jak działam na dziewczyny, ale one nie zdają sobie sprawy, że ja jestem na ich flirt odporny. Nie jedna próbowała mnie w sobie „rozkochać” , ale ja nie daje się. Spojrzałem za siebie, zaśmiałem się i wszedłem do szkoły.

Oczami Jess***

- Kochanie, wstawaj – mówiła mama.
- Mhm, dobrze, już, już – powiedziałam ziewając.
- Nauczona? – zapytała, chodząc po pokoju.
- Tak jak zawsze – uśmiechnęłam się.
- Moja mądra dziewczyna – pocałowała mnie w czoła.
- Wiem mamo, ale – nie dokończyłam, bo niestety już wyszła z pokoju.
Wyszłam z łóżka, zamknęłam okno i podeszłam do szafy. Jak zawsze nie miałam się w co ubrać. Wybrałam zwykłe rurki i bluzkę, a na to sweterek. Upięłam włosy, przemyłam twarz.
W szkole jestem jak powietrze. To, że się dobrze uczę, to nie znaczy że nie umiem się bawić. W sumie to nigdy nie byłam na imprezach.
Gdy byłam wyszykowana, zeszłam do kuchni, gdzie czekało na mnie śniadanie
- Dziękuję – uśmiechnęłam się szeroko.
Kocham swoja mama. Mam tylko ją. Mój tata odszedł, nigdy go nie poznałam. To co opowiadała mi mama wyjechał. I dobrze mniej problemu, niż mamy. Nie pochodzę ze zbytnio bogatej rodziny. Ogólnie to krucho u nas z kasą. Mama pracuje na 2 etaty. Nie raz sama gdzieś chodzę i szukam pracy. Pragnę jej z całego serca podziękować za jej trud.
- Jess ja dzisiaj będę wieczorem, zostawiłam ci pieniądze na komodzie.
- Mamo, nie musisz. Sama sobie coś zrobię.
- Wiem kochanie, ale tak na wszelki wypadek – uśmiechnęła się.
- Hm, no dobrze, ale wole abyś zatrzymała je – dalej trzymałam się siebie.
- Kocham cię, wiesz?
- A ja kocham cię – pocałowałam mame w policzek – Idę, pa.
Wyszłam z domu. Była w miarę ładna pogoda, chociaż zbierało się na deszcz. Mieszkałam blisko szkoły, ale droga jaka była, nie umożliwiała mi szybkiego dojścia do niej. Nagle zza rogu wyjechał samochód. Nie znam się na nich, ale określając w jakim stanie był, ktoś był naprawdę bogaty. Z mojej nie uwagi, albo jego, ochlapał mnie. Z moich jasnych spodni można wywnioskować jedno, teraz już serio wyglądałam jak jakaś bezdomna.
- Uważaj debilu! – krzyknęłam za samochodem.
- Cholera – już powiedziałam sama do siebie.
Byłam zła, a nawet wściekła. Byłam już przed samą szkoła. Bałam się wejść. Znowu usłyszę śmichy i inne wyzwiska. Chłopak z okularami przeciwsłonecznymi na nosie odwrócił się i zaśmiał. Pięknie.
Oczami Justina***
- Siema stary – przybiliśmy żółwika z Jayem.
- Yoł, co tam?
- w sumie to nic. Słyszałem jakie masz zadanie - zaśmiał się.
- W sumie nie wiem co w tym śmiesznego.
Jay jest moim przyjacielem ze szkoły, a także współpracownikiem. Jesteśmy jak bracia.
- Słuchaj jak już o tym gadamy, to weź mi pokaż to coś – pokazałem zdjęcie.
- To coś ? O stary to Jessica, Jessica Stone, mol książkowy.
No pięknie.
- Jest z niej laska, ale jest nielubiana. Wiesz ocenki i inne gówna. Taki boi dudek.
- Nie dla mnie – zaśmialiśmy się – To weź mi ją pokaż.
- Już się robi.
Szliśmy przez korytarz, gdzie dotarliśmy do szafek. Jay wskazał na nią palcem, popatrzyłem na nią, potem na niego.
- Żartujesz, nie ? – spojrzałem na niego. Pokręcił głową.
- Ale na to się nie da patrzeć – złapałem się za głowe. Znowu pokręcił głową.
- Wkurzasz mnie już tym – warknąłem na niego. Podniósł ręce w geście obronnym.
Dziewczyna wycierała swoje jasne spodnie. Teraz zacząłem jarzyć. To ta dziewczyna, którą ochlapałem. No Bieber, dobrze zacząłeś dzień, nie ma co. Z jej ust można było wyczytać, że wyklina lub obraża osobę, która jej to zrobiła, czyli ja. Znowu się zaśmiałem. Patrzyłem na nią, gdy w końcu się odwróciła i nasze spojrzenia się spotkały. Najwyraźniej się zawstydziła, bo spuściła wzrok. Jak ja lubie to robić. Najwidoczniej miała ochotę podejść i coś powiedzieć, ale wiedziałem, że się bała. Zaczęła odgarniać swoje włosy za ucho. Zamknęła szafkę i ruszyła. Szła w moja stronę.
- Umm, hej kolego – zaczęła – Emm dziękuje, że mnie ochlapałeś – uśmiechnąłem się.
- A nie ma sprawy, naprawdę – zaśmiałem się, widząc, że się rumieni.
- Whouu to ja tak na ciebie działam? – Jay również się zaśmiał.
- Nie? To ja już może pójdę – i ruszyła w stronę sal.
Po drodze wypadła jej jakaś kartka. Być dobry czy oschłym chujem i jej wyrzucić? Spojrzałem na kartę. To była jakaś praca domowa.
- Oddaj jej, mówię ci – poklepał mnie po ramieniu – Masz zdobyć jej zaufanie, pamiętasz?
- Ta, nie dajesz mi zapomnieć – wywróciłem oczami.
- Wiec leć do niej zakochańcu –  mówiłem, że łatwo jest mnie wyprowadzić z równowagi?
- Jay, Jay, Jay, Jay widzisz? – wyjąłem ze spodni broń – Jeszcze jedno słowo to po tobie. Ona tylko czeka. Jeden ruch i jesteś w dupie.
- Na żartach się nie znasz – i odszedł.
Co poradzić, jestem jaki jestem i się nie zmienie. Co ja teraz mam? A historię. Wchodząc do klasy zauważyłem ją. Siedziała w drugiej ławce po lewej. Postanowiłem, że usiądę za nią.
- Ej, spadaj. Dzisiaj ja tu siedze – powiedziałem do jakiegoś chłopaka.
Raz dwa się przesiadł ze strachem w oczach. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała. Uśmiechnąłem się. Było słychać jak mówiła „ o nie „.
- No wiec na początek, chciałem powitać pana Biebera, że w końcu się zjawił – powiedział, spoglądając w dziennik.
- Witam pana psora – zaśmiałem się.
- Dobrze, więc zaczniemy od zebrania pracy.
Musze przyznać, że pierwszy raz od miesiąca odrobiłem prace. No nie sam, ale Jerremy mnie zmusił, przez co powinienem go chyba zabić. Działają mi na nerwy, ale co poradzić. Jessica zaczęła nerwowa szukać czegoś w torbie.
- Tego szukasz? – natychmiast się odwróciła.
- Skąd to masz? – zapytała – oddaj.
- A a a, nie ma tak, coś za coś – łobuzersko się zaśmiałem.
- Ale – przerwałem jej.
- Nie ma żadnego ale. Chcesz prace czy nie? – jak ja lubiłem mieć nad ludźmi przewagę.
- Tak – spuściła głowe.
- Czekaj po lekcjach przed szkołą – rzuciłem w nią kartką – a jak nie – przybliżyłem się bliżej – to nie chcesz wiedzieć co się z tobą stanie.
Lubiłem straszyć ludzi. Taka moja pasja, wtedy zawsze się słuchają.



=======
przepraszam bardzo!!! możecie mnie zabić
ale nie mam weny, a naszło mnie nowe opowiadanie

czytasz=komentuj 

7 komentarzy:

  1. Zapowiada sie super wiec informuj mnie :D !!!!!!!! Swietny poczatek
    @kamish_ya

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosze , już kocham to opowiadanie. Proszę szybko o następny rozdział :)
    @MyLoveIsHuge

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się :) Jest trochę w stylu Dangera. Czekam na następny :) @canihaveyou3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej.. zapowiada się serio fajnie;D Już mi się podoba:D Też trochę mi przypomina Dangera ale tylko tak troszeczkę:) zarąbisty:D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  5. No no no zapowiada się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczyna się nieźle, chociaż jeszcze nie bardzo wiem, co mogę powiedziec o tym opowiadaniu, bo historia się chyba dopiero rozkręca. Tak więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekac na kolejny rozdział :)
    @belieber_katy06

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny <3
    Zapraszam : www.ryzykujac-zycie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń