Flesze, ludzie, paparazzi. To coś czego nie lubiłem. Widać
było, że Amanda się bała. Z jednej strony ja też. Szybko złapałem ją za ramie i
wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy w ciszy do hotelu. Nie wiedziałem co
powiedzieć, bo chyba zwykłe „przepraszam” nic nie da, a wyszedł bym na debila.
Niespodziewanie cisze przerwała dziewczyna.
- Wstydzisz się mnie – powiedziała smutna.
- Nie, to nie tak ..- przerwała mi.
- Justin, ja wiem. Jestem przybłędą, nie mam nikogo, nic.
Jestem sama jak palec i w każdej chwili możecie mnie zostawić. Tak, wiem,
jestem problemem dla was i … - nie mogłem już tego słuchać, zatrzymałem się
gwałtowaniem.
- Możesz już skończyć? Nawet tak nie mów. Masz całą epike,
moją mame i mnie – popatrzyłem na nią – nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że
ciebie poznałem.
- I tak kiedyś w końcu mnie zostawicie.
Nie wytrzymałem. Złapałem ją za ręke. Patrzyliśmy na siebie.
Miała piękne oczy. Zacząłem się przybliżać do jej twarzy. Pragnąłem tego jak
nigdy. Już dzielił na 1 centymetr, kiedy zadzwonił mój telefon. Zastrzele tego
kogoś. Niechętnie odsunąłem się od dziewczyny i popatrzyłem na wyświetlać.
- Tak?- zapytałem.
- Justin? Gdzie jesteście? Jest już po północy – moja mama
była już lekko zdenerwowana, jak ja.
- Jedziemy. Mamo musze kończyć. Pa – i się rozłączyłem.
Nic już nie mówiliśmy. Byłem zły. Bardzo zły. No jak mogła
mi przerwać w takim momencie?! Nie mogłem tego tak zostawić. Jutro wracamy do
domu. Zaczną się koncerty. A co najważniejsze rozmowa z Seleną. Kocham ją? Czy
dobrze robie? Te pytania krzątały się w mojej głowie. Nie znałem odpowiedzi.
Amanda to ta właściwa? Czy ja coś do niej czuje czy tylko zauroczenie? Nie
wiem. Kiedy się zorientowałem byliśmy pod hotelem. Oddałem samochód i
powędrowałem do budynku. Dziewczyna szła równym krokiem za mną. Rozeszliśmy się
do swoich pokoi.
-Dobranoc – powiedziałem i uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- Dobranoc Justin –
także się uśmiechnęła.
Zamknąłem drzwi i od razu poszedłem do łazienki. Zdjąłem
rzeczy i wszedłem pod prysznic. Właśnie tego było mi trzeba. Gorąca woda
spływała po moim torsie. Może minęło z 20 min kiedy wyszedłem. Wytarłem się i
ubrałem dół od piżamy. Podśpiewując sobie pod nosem położyłem się w dużym
łóżku. Miękka kołdra, poduszka. Byłem w raju. Nagle zachciało mi się pić. Wiec
musiałem niestety wstać. Podszedłem do lodówki i wyjąłem wode. Spojrzałem na
drzwi i można było zauważyć, że ktoś pod nimi jest. Zaciekawiony poszedłem
sprawdzić. Otworzyłem drzwi. Co tam zobaczyłem nie miałem pytań.
- Amanda? Co ty? – byłem zdezorientowany.
- A tak sobie siedzie, wiesz przemyśleć – powiedziała
zmieszana.
- Nie masz karty – nie zapytałem, stwierdziłem.
- No wypadła mi w samochodzie i zapewne twoja mama ma.
- I siedzisz tak tu z 30 minut ? – kiwnęła głową – było
zapukać.
- Nie chciałam ci przeszkadzać – odpowiedziała.
- Chodź – wziąłem ją za ręke.
Dziewczyna weszła za mną. Boże, dziękuje. Wiedziałem, że
czuwasz nade mną. Byłem szczęśliwy. To chyba był jakiś cud. Siódme niebo.
- Chcesz się wykąpać? – zapytałem.
- Nie mam ubrań.
Wyjąłem z szafy jakąś bluzke i jej podałem.
-Masz, a reczniki masz w łazience.
- Dzięki – uśmiechnęła się.
Zadowolony z siebie powędrowałem do łózka. Czekałem na nią.
Na Amande. Prawie zasypiałem. Nagle drzwi się otworzyły. Wyszła. Moja bluzka
ledwo zakrywała jej tyłek. Nie powiem, wyglądała uroczo. Poklepałem miejsce koło siebie. Spojrzała na mnie.
- No przecież nie gryze – zaśmiałem się.
- No przecież wiem.
To musiało komicznie wyglądać. Ja sobie leże na połowie
łóżka bez koszulka a ona mała stoi i się patrzy. Położyła się koło mnie.
Zgasiłem telewizor i próbowałem zasnąć. Na nic. Przekręciłem się na drugi bok i
napotkałem zielone oczy Amandy. Wpatrywały się we mnie. Byłem wyżej, wiec
doskonale widziałem. Nieświadomie przesunąłem noge do jej, ale od razu tego
pożałowałem. Była zimna. Zimna jak lód.
- Jesteś lodowata – powiedziałem – zimno ci?
- Nie, nie. Jest ciepło – uśmiechnęła się.
Mam wrażenie, że ona się mnie wstydzi. Jej Poliki przybrały
kolor lekkiego różu. Widziałem, bo księżyc idealnie padał na jej twarz. Zamknęła oczy. Chyba zasnęła. Ale tak szybko?
Mi to potrzebne chyba z 2 godziny, a jej nie pełnej minuty. Lekko objąłem ją
ramieniem, a ona wtuliła się mocno. Zadowolony z siebie szybko zasnąłem.
Rano, wstałem pierwszy. Dziewczyna nadal była wtulona w mój
tors. Uśmiechnąłem się na jej widok. Jakoś od razu miałem lepszy humor. Lekko
oderwałem się od dziewczyny. Wziąłem rzeczy i poszedłem się wykąpać. Po 30 minutach wyszedłem cały czysty i
pachnący. Amanda już nie spała. Siedziała i patrzyła się na mnie. Uśmiechnąłem
się, co odwzajemniła.
- Ide na dół. Chcesz coś do jedzenia? – zapytałem, bo byłem
strasznie głodny.
- Jak byś mógł to naleśniki.
- Okej, załatwione.
OCZAMI PATTIE***
-Scooter! Nie widziałeś mojego kolczyka? – plątałam się po
całym pokoju.
- Masz – podał mi.
- Gdzie był?- spytałam.
- Pod krzesłem.
Ah ta moja uwaga. Szykowaliśmy się na samolot do domu. Cała
wyszykowana zeszłam na dół na śniadanie. Akurat zauważyłam Justina.
- Hej mamuś – pocałował mnie w policzek.
- Cześć. A gdzie Amanda?
- Dopiero wstała a ja poszedłem po śniadanie – powiedział zadowolony.
- No Justin, widze, że coś świta miedzy wami – zaśmiałam się.
- Świta? Nie, przypominam ci, że mam dziewczyne.. –
przerwałam mu.
-… której nie kochasz.
- Jezu od razu, że nie kocham. Po prostu nie jestem pewien
uczuć do niej i .. – znowu mu przerwałam.
-… i postanowiłeś to zakończyć.
- Czytasz w myślach czy co?
- Nie. Ja tylko znam bardzo dobrze mojego syna – przytuliłam
go.
- Wiec teraz możesz być szcześliwa, bo postanowiłem
zakończyć tą szopke.
W Samolocie.
Przeglądałam czasopisma. Kenny jak zwykle spał, a Scooter
się czemu przyglądał. Nie czemuś tylko komuś.
- Scooter, nie patrz się tak – zaśmiałam się.
- Wiem, ale zobacz jaki on jest szcześliwy.
- Widze właśnie.
Patrzyłam na nich. Śmiali się, słuchali muzyki, wygłupiali.
- Ładnie razem wyglądają – powiedziałam.
- Właśnie miałem to powiedzieć – zaśmiał się.
- Jest coś może do jedzenia? – zapytał Kenny.
- Wiesz powinno coś być. Zapytaj się – odpowiedziałam i
uśmiechnęłam się w strone zakochanych.
OCZAMI JUSTINA***
- Ejjj teraz moja kolej – kłóciła się Amanda.
- No własnie nie, bo ja teraz – uśmiechnąłem się.
- Jasne, znowu ty? Oszukujesz!
- Haha, nie ładnie tak zwalać na kogoś jak się nie umie grać
– i zacząłem ją łaskotać.
Wygłupialiśmy się,
śpiewaliśmy, do tego wszyscy się przyłączeli. Kenny śpiewał Part of me,
Katty Perry. Leżeliśmy ze śmiechu. Niestety wszystko co dobre kiedyś się
kończy. Gdy byliśmy już pod domem, nie spodziewałem się tego, była a raczej
stała tam Selena. Zamurowało mnie. Wszystko co miałem jej do powiedzenie,
ulotniło się.
===============
i mamy kolejny, przepraszam, że tak długo, ale wiecie szkoła a teraz jeszcze głupie testy.
ale bede starała sie dodawać częściej.
Jak się podoba? :)
Aaah, zajebisty rozdział + ciekawe co bd dalej z ta Seleną *____* Czekam na nn ! <3 [@Belieber_9431]
OdpowiedzUsuńthis is the part of me .... coś taaam , dobra nie ważne spoko rozdział ogólnie . Niech z gomezką to zakończy bo ona mnie w****ia :D
OdpowiedzUsuń@TheBieberCute
Mrałłł łaskotki ^^ Jak zawsze bosko <333 Ciekawe co z Sel xD FUUUUU TESTY -_- @swag_usa
OdpowiedzUsuńhahahahaha zajebiste :D
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na następny! ;)
OdpowiedzUsuńomg jak ja nie lubie jak coś się zaczyna a nie kończy :( pisaj szybciutko następny <3 @leggobelieve
OdpowiedzUsuńUaaa, co ja pacze. każdy następny rozdział jest coraz ciekawszy. Między Amandą a Justinem coś się święci, ale ta Selena... Czekam na następny i zapraszam do siebie escape-from-love.blogspot.com i whisper-of-secret.blogspot.com
OdpowiedzUsuń@WaitForYourLove