piątek, 2 listopada 2012

008. Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Przytulaliśmy się, kiedy zauważyłem ludzi, którzy robią nam zdjęcie. Teraz to się zacznie.


J: A to.. To jest Amanda moja przyjaciółka.
P: Czy tylko przyjaciółka?
J: jest nawet ze mną – zmieniłem szybko temat.
P: to wspaniale zapraszamy.
OCZAMI AMANDY***
Nagle ktoś mnie pociągnął za rękę.
- WCHODZISZ – usłyszałam od jakiegoś mężczyzny.
Weszłam gdzieś, nawet nie wiem gdzie i ujrzałam widownie, która głośno piszczała i klaskała. Szłam, i Justin wstał i mnie przytulił. Zdezorietowana stałam i nie wiedziałam co zrobić.
J: Chodz, do mnie na kolana – powiedział i usadowił mnie na swoich kolanach.
Nie dość, że byłam czerwona jak burak to jeszcze byłam na kolanach osoby, którą kocham…
P: Witaj Amando.
A: Dzień dobry.
P: Jak tam się czujesz będąc w ekipie Justina?
Spojrzałam na Justina, ten tylko się głupio uśmiechał.
A: Yyyy no bardzo dobrze.
P: Justin nam powiedział, że jesteście przyjaciółmi.
J: Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi – podkreślił.
A: Tak najlepszymi.
Po 20 minutach już musieliśmy Kończyc. Cała zestresowana zeszłam z widoku i czekałam wściekła na Justina.
- Co to miało znaczyć? – zapytałam od razu.
- No pojawiło się nasze zdjęcie w hotelu i jakos tak wyszło – uśmiechnął się.
- Boże, ja taka nie gotowa, spójrz na mnie – pokazałam – jak ja wyglądam no.
- Wyglądasz ślicznie- podszedł do mnie- a wynagrodze ci to.
- Jak? – podszedł i pocałował mnie w policzek.
- A tak, że dzisiaj zabieram cie na kolacje – ten jego uśmiech mówił sam za siebie.
- Ale … - przerwał mi beszczelnie.
- Nie ma żadnego ale.
Chwycił mnie za ręke i pobiegliśmy do jego samochodu.
OCZAMI JUSTINA***
Droga do restauracji dłużyła się niemiłosiernie. Już mnie ręce bolały od kierownicy. Ale chciaż miałem co robić, ciągle rozmawiałem z Amandą. Takie mniej ważne rzeczy. Ale jedno mnie zaciekawiło.
- A jak tam z Seleną? – zapytała.
Zahamowałem centralnie. Akurat byliśmy przy restauracji. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. „ Wiesz zdradza mnie na każdym kroku”? Wiem, musze to zakończyć, ale boje się reakcji Seleny. Znienawidzi mnie? A może zacznie oczerniać na ulicy, przy paparazzi. Wiem jedno, musze to jak najszybciej zakończyć. Najlepiej od razu jak wróce.
- Wiesz… Z Seleną wszystko okej, wspaniale się układa – powiedziałem lekko zmieszany.
- Kłamiesz – stwierdziła. Przeraziłem się.
- Niee. Przecież ja kocham.
- Kochasz, ale czy ona kocha ciebie? – zatkało mnie.
„ Nie, ona mnie tylko wykorzystuje” pomyślałem. Nie mogłem jej tego powiedzieć. Wtedy powie, że jestem głupi, fakt jestem głupia, ale nie na tyle aby się nie skapnąć, że coś nie gra. Dziewczyna przyglądała mi się z zaciekawieniem, jakby szukała czegoś w moich oczach. Nie wiem co chciała tym osiągnąć, ale czułem się troche niezręcznie. Zauważyła to i się zarumieniła. Ślicznie się rumieniła. Jej Poliki koloru lekkiego różu pięknie dodawały twarzy blasku. Była inna od dziewczyn, które znam. Była tajemnicza.
- Tak, kocha – powiedziałem pewnie, aż sam się przestraszyłem.
- Okej – odwróciła głowe.
- No księżniczko wysiadamy – powiedziałem i otworzyłem drzwi od pasażera.
- Oh dziekuje – zaśmiała się.
Weszliśmy do restauracji. Zawsze gdy odwiedzałem to miasto, wstępowałem na te kilka godzin. Menu wyśmienite. Wszystko było wspaniałe.
- Witamy ponownie pani Bieber. Pana stolik już czeka – odpowiedział starszy pan około czterdziestki.
- Może ja też zaczne do ciebie mówić panie Bieber? – zacytowała.
- Dobrze, ale ja mówie do ciebie księżno Amando – poruszałem zabawnie brwiami.
Śmiesznie zmarszczyła mały nosek i pokierowała się do naszego stolika. Usiedliśmy, przeglądając menu. Jak zawsze wziąłem sushi i cole.
- Wiesz ja nigdy nie jadłam Sushi – powiedziała speszona.
- To czas najwyższy spróbować – powiedziałem z uśmiechem.
Dziewczyna uśmiechnęła się i czekała na kelnera z daniem. Siedzieliśmy ciągle rozmawiając, nie przerywając nawet na chwile.
- A twój ulubiony typ dziewczyny? – zapytała.
- Hmm.. Na pewno szczera, no zabawna, nie taka sztywna i wgl, z dobrym poczuciem i ładną – parzyłem  jej w oczy. Ona chyba nie wiedziała, że mówie o niej.
- Aha… - i w tym czasie przynieśli nasze zamówienie.
Nalałem sosu do małej miseczki zacząłem jeść. Na początku wziąłem pałeczki i zjadłem jednego. Popatrzyłem na dziewczyne. Nie umiała wziąć w paleczki jednego kawałka. Zaśmiałem się i wziąłem w swoje, po czym powędrowałem niczym samolocik do jej ust. Zaśmiała się i zjadła. Musiało to na prawde wspaniale wyglądać, normalnie jakbyśmy byli parą. Karmiliśmy siebie nawzajem. Wygłupialiśmy się, śmialiśmy, wszystko. Nagle podeszła do nas staruszka.
- Witam. Szukam zakochanej pary do mojego zdjęcia , czy moglibyście mi zapolować? – zapytała.
- Ale my nie jeste.. – przerwałem jej.
- Ależ oczywiście – uśmiechnąłem się.
- Wiec ustawcie się tak – powiedziała i zaczęła nas ustawiać.
Poszliśmy za nią i usiedliśmy na dwóch krzesłach. Kazała nam skierować wzrok na siebie. Amanda wyglądała na lekko zmieszaną, ale tylko na lekko. Wziąłem jej ręce w swoje i spojrzałem głęboko w oczy. Widziałem w nim iskierki szcześcia. Teraz czas nie istniał. Była tylko ona i ja. Widziałem w nich miłość. Miłość? Tak, miłość do osoby, która jest szczerze i z poczuciem. Zaczęliśmy się przybliżać do siebie. Tak pragnąłem ją pocałować, kiedy nagle starsza pani nam przerwała. Zupełnie o niej zapomniałem.
- Młodzieńcze, czy mogę cie pozwolić na chwilke? – zapytała, uśmiechając się.
- Tak – odpowiedziałem – zaczekaj – odwróciłem się do Amandy.
Nie wiedziałem co zrobić. Szliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Usiadła na fotelu i kazała usiąść koło siebie.
- Czemu jej tego nie powiesz?
- Ale czego? – zapytałem zdezorientowany.
- Widać to gołym okiem – rzekła.
- Ale ja mam dziewczyne, którą kocham
- Ale czy na pewno?
Czy ja jestem debilem czy coś? Przecież wspaniale to ukrywam. Ale mama wie, Kenny wie i Ryan i jeszcze ta pani. Zaczynam się bać.
- Wiem, że mnie zdradza na prawo i lewo, ale .. – przerwała mi.
- No właśnie, ale. Wiesz nie będę cie namawiała. Zrobisz co uważasz – uśmiechnęła się.
- Dobrze, dziękuje.
Wróciłem do Amandy, zapłaciłem i wyszliśmy.
- Wiesz to był na serio szalony dzień – zaśmiała się.
- Haha no też tak sądzie.
- Jutro już wracamy – powiedziała smutna.
- Wiem – powiedziałem – a własnie, to dla ciebie – wyjąłem srebrną branzoletke.
- Al..ale ja nie mogę tego przyjąć – odpowiedziała.
- oczywiście, ze możesz. Chciałem ty powie dziękować za twoją przyjaźń do mnie – uśmiechnąłem się.
- O jejciu Justin dziękuje – i rzuciła mi się w ramiona.
Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Przytulaliśmy się, kiedy zauważyłem ludzi, którzy robią nam zdjęcie. Teraz to się zacznie.
===============
Wiitam :)
kolejny rozdział, wiem wiem ze sie nie udał -.-
nastepny bedzie lepszy :D

5 komentarzy:

  1. Ooooo... babcia była niezła. Chciała zrobić im sweet focię...I nareszcie uświadomiła Justina!

    OdpowiedzUsuń
  2. szybko coś się uwinęłaś z tym rozdziałem :D @TheBieberCute

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaawwwwwww *****______***** Więcej! Żądam więcej do czytania <333 Nie lubię czytać,ale to tak jakoś przyjemnie wchodzi ^^ <333 @swag_usa

    OdpowiedzUsuń
  4. dla mnie świetne , masz talent
    czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oo rozkręca się ^^ @leggobelieve

    OdpowiedzUsuń