Z racji tego, że nie mam weny na tamtą opowiadanie, zaczęłam nowe.
przepraszam, ale jak natchnie mnie wena to obiecuje, że dokończe tamto :D
a na teraz pierwszy rozdział nowego :D
- Bieber! Wstawaj! – krzyczał Jerremy.
Ja pieprze, znowu szkoła. Chyba spałem jakieś 2, góra 3
godziny.
- Bieber! – darł się dalej.
- Cholera! Daj mi pospać – zakryłem się ponownie poduszką.
- Bieber, bo moja cierpliwość się kończy – powiedział zły –
widze cie za 5 minut na dole.
- Pieprz się! – wkurzony do granic możliwości walnąłem w
ściane.
Syknąłem z bólu. Jak oni mogą budzić mnie o 7 nad ranem?
Przecież to jeszcze noc. Niechętnie podniosłem głowe, oglądając, czy ktoś
jeszcze jest. Wyszli. Ponownie położyłem się na łóżku.
- 3 minuty Bieber! – usłyszałem donośny głos Jerrego.
Znowu wstałem, rozejrzałem się, ale za cholere nie chciało
mi się wstawać. Poszedłem do łazienki i szybko się ubrałem. Czarne rurki, biały
podkoszulek i jest dobrze. Ostatni raz rzuciłem piłką do kosza i zamknąłem
drzwi. Jak zawsze powitał mnie sarkazm Antoniego.
- O śpiąca królewna wstała – zaśmiał się.
- O zamknij się – warknąłem.
- Czeka nas jeszcze robota – oznajmił Peter, nalewając soku.
- Dzięki. Ale na mnie dziś nie liczcie – usiadłem na blacie.
- Stary, akurat to twoja działka – odezwał się Danny,
przewodniczący.
Danny, on tym wszystko kontroluje. Jest hmmm można
powiedzieć władcą, otóż na jestem z nim prawie na równi, ale nie całkiem. To on
mnie wychował, kiedy rodzice zginęli. Miałem zaledwie 2 lata. Nie wiedziałem co
się dzieje. To działo się za szybko. Ogień, krew, woda. Ten strzał, ta kula.
Byłem z nimi w środku, prawie zginąłem, ale Danny właśnie mnie uratował. Od
teraz jestem jednym z nich. Jestem jak maszyna do zabijania. Tego mnie nauczono
i tego będę się trzymał.
- Wiesz? Czasami mam cie dość – syknąłem zły.
- Wzajemnie Bieber, wzajemnie – zaśmiał się gardłowo.
- Pamiętaj, że nie tylko ty tu rządzisz – wyjąłem pistolet,
bawiąc się nim w ręku.
- Ohoh masz pistolet, masz władzę – zaśmiał się Antoni.
Przyłożyłem mu pistolet do skroni.
- Tak i właśnie ten pistolet może cię zabić – uśmiechnąłem się
szyderczo.
- Dobra, już, spokojnie – odepchnął mnie.
- Masz – rzucił we mnie dokumentami Danny.
- Co to?
- Masz ją obserwować – usiadł przy stole – Chodzi z tobą do
szkoły, wiec masz ułatwienie – zaśmiał się.
- Ale po co to wszystko? – spytałem zdezorientowany.
Czy tylko ja o tym nie wiem?
- Wiedzieliśmy ? – spojrzałem po wszystkich po kolei.
- No wielkie dzięki – powiedziałem zły.
- Wczoraj wróciłem późno, więc cie nie zatrzymywałem.
- Dobra, dobra. Ja lece –spojrzałem na zegarem – Aby spóźnić
się do szkoły.
- Popraw się troche – zaśmiał się Jerremy.
- A ty chyba dawno nie dostałeś kulką w łeb.
Założyłem skórzaną kurtkę i wszedłem do garażu. Odsłoniłem
swojego mustanga, lekko przecierając. Moja miłość. Ten opancerzony samochód nie
raz mnie uratował Wsiadłem i zacząłem przeglądać dokumenty. Dalej nie
wiedziałem o co chodzi. Dziewczyna, w moim wieku. Na początku przeszło mi przez
myśl, że chcą mnie ze swatać, ale to niemożliwe. Dobrze wiedzą, że w nią nie
wierze. Zobaczyłem zdjęcie. Dziewczyna, brązowe długie włosy o zielonych
oczach. I co? Na nią musze ciągle patrzeć? A co, ja jakiś adorator? Nie kurwa,
więc po co. Dobra, robota to robota. Włączyłem silnik i wyjechałem. Nuciłem
sobie nutę, której wgl nie kojarzyłem. Skupiłem się na drodze. Westchnąłem, gdy
zauważyłem budynek szkoły. No zabiłbym najchętniej. Zaparkowałem na moim stałym
miejscu i wysiadłem. Nikt nie wie, czym się zajmuje na co dzień. I niech tak
zostanie. Jak to mówią, jestem najprzystojniejszy w całej szkole. Wiem, jak
działam na dziewczyny, ale one nie zdają sobie sprawy, że ja jestem na ich
flirt odporny. Nie jedna próbowała mnie w sobie „rozkochać” , ale ja nie daje się.
Spojrzałem za siebie, zaśmiałem się i wszedłem do szkoły.
Oczami Jess***
- Kochanie, wstawaj – mówiła mama.
- Mhm, dobrze, już, już – powiedziałam ziewając.
- Nauczona? – zapytała, chodząc po pokoju.
- Tak jak zawsze – uśmiechnęłam się.
- Moja mądra dziewczyna – pocałowała mnie w czoła.
- Wiem mamo, ale – nie dokończyłam, bo niestety już wyszła z
pokoju.
Wyszłam z łóżka, zamknęłam okno i podeszłam do szafy. Jak
zawsze nie miałam się w co ubrać. Wybrałam zwykłe rurki i bluzkę, a na to
sweterek. Upięłam włosy, przemyłam twarz.
W szkole jestem jak powietrze. To, że się dobrze uczę, to
nie znaczy że nie umiem się bawić. W sumie to nigdy nie byłam na imprezach.
Gdy byłam wyszykowana, zeszłam do kuchni, gdzie czekało na
mnie śniadanie
- Dziękuję – uśmiechnęłam się szeroko.
Kocham swoja mama. Mam tylko ją. Mój tata odszedł, nigdy go
nie poznałam. To co opowiadała mi mama wyjechał. I dobrze mniej problemu, niż
mamy. Nie pochodzę ze zbytnio bogatej rodziny. Ogólnie to krucho u nas z kasą.
Mama pracuje na 2 etaty. Nie raz sama gdzieś chodzę i szukam pracy. Pragnę jej
z całego serca podziękować za jej trud.
- Jess ja dzisiaj będę wieczorem, zostawiłam ci pieniądze na
komodzie.
- Mamo, nie musisz. Sama sobie coś zrobię.
- Wiem kochanie, ale tak na wszelki wypadek – uśmiechnęła się.
- Hm, no dobrze, ale wole abyś zatrzymała je – dalej trzymałam
się siebie.
- Kocham cię, wiesz?
- A ja kocham cię – pocałowałam mame w policzek – Idę, pa.
Wyszłam z domu. Była w miarę ładna pogoda, chociaż zbierało
się na deszcz. Mieszkałam blisko szkoły, ale droga jaka była, nie umożliwiała
mi szybkiego dojścia do niej. Nagle zza rogu wyjechał samochód. Nie znam się na
nich, ale określając w jakim stanie był, ktoś był naprawdę bogaty. Z mojej nie
uwagi, albo jego, ochlapał mnie. Z moich jasnych spodni można wywnioskować
jedno, teraz już serio wyglądałam jak jakaś bezdomna.
- Uważaj debilu! – krzyknęłam za samochodem.
- Cholera – już powiedziałam sama do siebie.
Byłam zła, a nawet wściekła. Byłam już przed samą szkoła.
Bałam się wejść. Znowu usłyszę śmichy i inne wyzwiska. Chłopak z okularami
przeciwsłonecznymi na nosie odwrócił się i zaśmiał. Pięknie.
Oczami Justina***
- Siema stary – przybiliśmy żółwika z Jayem.
- Yoł, co tam?
- w sumie to nic. Słyszałem jakie masz zadanie - zaśmiał
się.
- W sumie nie wiem co w tym śmiesznego.
Jay jest moim przyjacielem ze szkoły, a także
współpracownikiem. Jesteśmy jak bracia.
- Słuchaj jak już o tym gadamy, to weź mi pokaż to coś –
pokazałem zdjęcie.
- To coś ? O stary to Jessica, Jessica Stone, mol książkowy.
No pięknie.
- Jest z niej laska, ale jest nielubiana. Wiesz ocenki i inne gówna. Taki boi dudek.
- Jest z niej laska, ale jest nielubiana. Wiesz ocenki i inne gówna. Taki boi dudek.
- Nie dla mnie – zaśmialiśmy się – To weź mi ją pokaż.
- Już się robi.
Szliśmy przez korytarz, gdzie dotarliśmy do szafek. Jay
wskazał na nią palcem, popatrzyłem na nią, potem na niego.
- Żartujesz, nie ? – spojrzałem na niego. Pokręcił głową.
- Ale na to się nie da patrzeć – złapałem się za głowe.
Znowu pokręcił głową.
- Wkurzasz mnie już tym – warknąłem na niego. Podniósł ręce
w geście obronnym.
Dziewczyna wycierała swoje jasne spodnie. Teraz zacząłem
jarzyć. To ta dziewczyna, którą ochlapałem. No Bieber, dobrze zacząłeś dzień,
nie ma co. Z jej ust można było wyczytać, że wyklina lub obraża osobę, która
jej to zrobiła, czyli ja. Znowu się zaśmiałem. Patrzyłem na nią, gdy w końcu
się odwróciła i nasze spojrzenia się spotkały. Najwyraźniej się zawstydziła, bo
spuściła wzrok. Jak ja lubie to robić. Najwidoczniej miała ochotę podejść i coś
powiedzieć, ale wiedziałem, że się bała. Zaczęła odgarniać swoje włosy za ucho.
Zamknęła szafkę i ruszyła. Szła w moja stronę.
- Umm, hej kolego – zaczęła – Emm dziękuje, że mnie
ochlapałeś – uśmiechnąłem się.
- A nie ma sprawy, naprawdę – zaśmiałem się, widząc, że się rumieni.
- Whouu to ja tak na ciebie działam? – Jay również się
zaśmiał.
- Nie? To ja już może pójdę – i ruszyła w stronę sal.
Po drodze wypadła jej jakaś kartka. Być dobry czy oschłym
chujem i jej wyrzucić? Spojrzałem na kartę. To była jakaś praca domowa.
- Oddaj jej, mówię ci – poklepał mnie po ramieniu – Masz zdobyć
jej zaufanie, pamiętasz?
- Ta, nie dajesz mi zapomnieć – wywróciłem oczami.
- Wiec leć do niej zakochańcu – mówiłem, że łatwo jest mnie wyprowadzić z
równowagi?
- Jay, Jay, Jay, Jay widzisz? – wyjąłem ze spodni broń –
Jeszcze jedno słowo to po tobie. Ona tylko czeka. Jeden ruch i jesteś w dupie.
- Na żartach się nie znasz – i odszedł.
Co poradzić, jestem jaki jestem i się nie zmienie. Co ja
teraz mam? A historię. Wchodząc do klasy zauważyłem ją. Siedziała w drugiej
ławce po lewej. Postanowiłem, że usiądę za nią.
- Ej, spadaj. Dzisiaj ja tu siedze – powiedziałem do jakiegoś
chłopaka.
Raz dwa się przesiadł ze strachem w oczach. Dziewczyna
odwróciła się i spojrzała. Uśmiechnąłem się. Było słychać jak mówiła „ o nie „.
- No wiec na początek, chciałem powitać pana Biebera, że w
końcu się zjawił – powiedział, spoglądając w dziennik.
- Witam pana psora – zaśmiałem się.
- Dobrze, więc zaczniemy od zebrania pracy.
Musze przyznać, że pierwszy raz od miesiąca odrobiłem prace.
No nie sam, ale Jerremy mnie zmusił, przez co powinienem go chyba zabić.
Działają mi na nerwy, ale co poradzić. Jessica zaczęła nerwowa szukać czegoś w
torbie.
- Tego szukasz? – natychmiast się odwróciła.
- Skąd to masz? – zapytała – oddaj.
- A a a, nie ma tak, coś za coś – łobuzersko się zaśmiałem.
- Ale – przerwałem jej.
- Nie ma żadnego ale. Chcesz prace czy nie? – jak ja lubiłem
mieć nad ludźmi przewagę.
- Tak – spuściła głowe.
- Czekaj po lekcjach przed szkołą – rzuciłem w nią kartką –
a jak nie – przybliżyłem się bliżej – to nie chcesz wiedzieć co się z tobą
stanie.
Lubiłem straszyć ludzi. Taka moja pasja, wtedy zawsze się
słuchają.
=======
przepraszam bardzo!!! możecie mnie zabić
ale nie mam weny, a naszło mnie nowe opowiadanie
czytasz=komentuj
Zapowiada sie super wiec informuj mnie :D !!!!!!!! Swietny poczatek
OdpowiedzUsuń@kamish_ya
Bosze , już kocham to opowiadanie. Proszę szybko o następny rozdział :)
OdpowiedzUsuń@MyLoveIsHuge
Podoba mi się :) Jest trochę w stylu Dangera. Czekam na następny :) @canihaveyou3
OdpowiedzUsuńJej.. zapowiada się serio fajnie;D Już mi się podoba:D Też trochę mi przypomina Dangera ale tylko tak troszeczkę:) zarąbisty:D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
No no no zapowiada się świetnie :)
OdpowiedzUsuńZaczyna się nieźle, chociaż jeszcze nie bardzo wiem, co mogę powiedziec o tym opowiadaniu, bo historia się chyba dopiero rozkręca. Tak więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekac na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń@belieber_katy06
Genialny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam : www.ryzykujac-zycie.blog.pl