niedziela, 9 grudnia 2012

014. Widziałam cię – patrzyła na mnie, aż się przestraszyłem.


Ile może siedzieć nieznajomy facet? Chyba dopiero koło 2 w nocy wyszedł. Mama była całą uśmiechnięta. Nie wiedziałem za bardzo z jakiego powodu, ale postanowiłem się dowiedzieć. Nie zostawię tak tego. Zszedłem na dół i powędrowałem do kuchni, gdy moja zmywała naczynia.
- Mamo. Cos się stało? – zapytałem lekko zmartwiony.
- Nie słońce, a co miałoby się stać? – zapytała uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Nie no nic, tylko taka radosna jesteś i wgl, jakaś taka inna – coś mi tu nie grało.
- Oj Justin, nie potrzebnie się martwisz – mówiła rozkojarzona.
Nagle zaczęła jakoś dziwnie chodzić, a po chwili już straciła przytomność. Zemdlała. Na całe szczęście złapałem ją szybko. Patrzyłem puls. Jest wyczuwalny, ale bardzo słabo. Jak najszybciej potrafiłem zadzwoniłem po pogotowie. Bardzo się martwiłem.
- Mamo, trzymaj się – mówiłem ze szklankami w oczach.
Już godzine później byliśmy w szpitalu. Nie wiem po co, ale byłą na płukaniu żołądka. Bałem się. Bardzo się bałem. Jak mogłem do tego dopuścić? Obwiniałem siebie za to wszystko. To była moja wina. Nie było mnie przy niej tego wieczoru, tylko bezczynnie siedziałem w swoim pokoju słuchając muzyki.
- Panie doktorze, i co z nią ? – zapytałem od razu się podnosząc z miejsca.
- Jest bardzo osłabiona.
- Ale wyjdzie z tego? – ciągle dopytywałem.
- Trzeba na to liczyć – powiedział i zniknął za drzwiami Sali, gdzie znajdowała się moja mama.
Znowu powróciłem na swoje miejsce. Ale co się stało? Nic wiecej nie chciał mi powiedzieć. Usłyszałem szybki bieg. Odruchowo spojrzałem z tamtą drzwi i nie mogłem uwierzyć. Szła dziewczyna z naprzeciwka. Płakała. Można było to dostrzec gołym okiem. Nieznajoma usiadła obok mnie i zaniosła się  większym płaczem. Patrzyłem na nią dziwnie. Może dlatego, że nie wiedziałem o co chodzi.
Mijały godziny, a ja nadal nie mogłem zobaczyć swojej mamy. Ona siedziała nadal. Zasłonięta swoimi blond włosami. Nagle się przechyliła i opierała się o mnie. Patrzyłem na nią jak na idiotę. Co ona sobie robi, pomyślałem. Jakoś nie mogłem się ruszyć, bojąc się, że jej coś zrobię. Przypatrzyłem się jej. Była drobna, zgrabna, ładna i czego chcieć wiecej. Wziąłem lekko ręce i ją po prostu objąłem. Potarłem jej ramiona i przytuliłem. Tak mi się chciało spać, że nawet tutaj mógłbym się położyć. Nie chcąc się kompromitować po prostu przymrużyłem oczy na kilka minut. Ale wtedy nie wiedziałem, że te kilka godzin przemieni się w kilka godzin.
Obudziłem się. Otworzyłem jedno oko, ale pożałowałem tego. Światło raziło w oczy. Postanowiłem ponownie spróbować i się udało. Odważnie otworzyłem oczy i popatrzyłem przed siebie. Ściana, no ściana była biała, bardzo ładna. Mniejsza z tym. Rozejrzałem się wokoło i dostrzegłem dziewczyne, którą przytulam. Od razu wróciło wspomnienia z tej nocy. Nadal spała, mocno wtulona we mnie. Miałem tysiące myśli, ale nie mogłem się skupić. Lekko poruszyła się. Już myślałem, że wstanie, wytłumaczy co i jak, czemu tu jest, ale pomyliłem się. Jeszcze bardzo się we mnie wtuliła, jakbym był pluszowym misiem. Budzić ją czy nie? Justin, idioto budź ją, a nie. Dobra budzę. No nie, nie mogę. Nie mam takiego serca. Wyglądała tak słodko, że po prostu nie mogłem. Może sama się obudzi.
Niechcący wypadła mi komórka. Modliłem się w duchu, aby się nie rozwaliła. I tym razem mnie wysłuchał. Popatrzyłem w dół. Jak nowa. No może nie do końca, ale nic nie było, tak myślę. Schyliłem się po telefon, zapominając, że ona jest oparta o mnie. Obudziła się. No upadek telefonu, który mocno uderzył o podłogę, nie obudził jej? Dobry ma sen. Ja mam lekki, ale co tam. Jestem wyczuwalny, nawet najmniejszy szmer mnie obudzi. TO przez mojego przyjaciela Chrisa, który uwielbia robić Christian. Miałem do niego zadzwonić czy do mnie wpadnie, tylko bez Catlin. Miałem ostatnio z nią niemiłą rozmowe. Chciała, abyśmy wrócili do siebie. No tak, Justin sławny to Catlin leci na kase. Nawet Chris to zauważył i jest przeciwny własnej siostry. To się nazywa prawdziwy przyjaciel.
Dziewczyna otworzyła oczy, leniwie się przyciągnęła i rozejrzała. Popatrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami, w których było widać smutek. Było mi jej żal, choć nie wiem o co może chodzić.
- Przepraszam – szepnęła półgłosem.
- Ale za co? – spytałem zdezorientowany.
- Za mojego ojca – odpowiedziała i spojrzała się w podłogę.
- Ale jak to? Nie rozumiem – popatrzyłem na nią.
- To przez mojego ojca twoja mama tu jest.
-Co? – byłem bardziej zdenerwowany.
- Ja przepraszam, nie miałam na to wpływu. Po prostu musiałam tatę wywalić z domu, no bo.. bo.. – zacięła się.
- Bo? – dopytywałem. Wiem, że to nie grzeczne, ale musiałem wiedzieć.
- Wiem, że wtedy, jak podjechał samochód pod mój dom, patrzyłeś. Widziałam cię – patrzyła na mnie, aż się przestraszyłem.
- Niee – przeciągałem.
- Nie kłam. Patrzyłeś. Co sobie wtedy pomyślałeś? – zapytała.
- Nic. Naprawdę – odpowiedziałem.
- Pewnie pomyślałeś, że jestem tania, nie? – zaśmiała się – I tu się mylisz.
- Dobra, może tak pomyślałem, ale nie powiedziałem tego, że na pewno nią jesteś. Nie oceniam ludzi po wyglądzie – powiedziałem lekko zły.
- Nie jestem prostytutką – zaprzeczała- Tego chłopaka co widziałeś to ojciec mojej siostry Cher.
- Masz siostre?
- Tak, mam. Ma niecałe 4 latka. Mój tata zabrał mojej matce i nie chce oddać. Ma znajomości, a on nie może się widywać z nią, bo mój tata mu zabronił – opowiedziała łapiąc się za włosy.
- Przykro mi. Nie wiedziałem.
- A niby skąd miałbyś wiedzieć.
- Ale co do tego ma moja mama? – nie wiedziałem wciąż o co chodzi.
- Mój tata jak mi mówił coś jej dosypał i masz – wyciągnęła z torebki diamentowy naszyjnik mojej mamy – przepraszam naprawdę, ja nie miałam pojęcia.
Wziąłem zawieszkę od dziewczyny i patrzyłem na nią. Miała czerwony policzek.
- To on ci zrobił? – zapytałem dotykając lekko jej policzka.
Syknęła z bólu.
- Tak – odpowiedziała – To nie był pierwszy raz.
- Pomogę ci.
Dziewczyna spojrzała na mnie. Patrzyła na mnie zdziwiona. Uśmiechnąłem się promiennie i patrzyłem na dalszą reakcje dziewczyny. Po prostu, najzwyczajniej w świecie przytuliła się. Ciągle mówią dziękuję. Zostałem wychowany, przez wspaniałą kobiete, która własnie walczy o swoje życie. Nie może mnie zostawić, była jedyna kobietą, z którą mogłem o wszystkim pogadać. Kocham ją ponad życie. Ale teraz musze pomóc nowej osobie, która pojawiła się w moim życiu. Dziewczynie z naprzeciwka.



-----------------------------------------------

 I jak wam się podoba. ?
przepraszam, że tak długo czekaliście, ale miałam testy -.-
Ale jestem już wiec nadrobimy :D

7 komentarzy:

  1. Jeeej, strasznie fajnie to wymyśliłaś i wgl dużo się dzieję <3 Czekam na nn :) [@Belieber_9431]

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne :D chce więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że taki długi. I się teraz tak akcja rozwinie, przynajmniej tak myślę. Gościu ma coś nie po kolei w głowie. Czekam na NN. Pozdrawiam.

    @WaitForYourLove

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział:D Ja też pomyślałam, że ona się puszcza i wgl :D ciekawa jestem co będzie dalej :D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  5. onmnomo fajnie piszesz ;D tak wgl to jestem ciekawa tej dziewczyny ze snu XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham twoje opowiadanie. <3 Czekam na następny, super wymyśliłaś z tym snem. Mogłabyś mnie informować? @olamisiak dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. JPRDL to jest niesamowite <333 Justin jest taki kochanyyy<333 Szczerze to myślałam,że ta dziewczyna będzie prostytutką xD ale to dobrze,że nie jest :D Ciekawi mnie co dalej <3 @swag_usa

    OdpowiedzUsuń